Biblioteka na miarę

7 maja 2024

Bezdomna, a karmi głodnych i spragnionych książki. To Biblioteka Kraków – z 57 filiami i czytelnikami bijącymi rekordy odwiedzin i wypożyczeń.

Marek Mikos
Kraków Culture

Gdzie się mieści?
To dobre pytanie. Filia numer 1 jest przy Plantach Dietlowskich, dyrekcja i „trójka” przycupnęły w narożniku opuszczonego przez pasażerów starego Dworca Głównego. Dla mnie w dzieciństwie „Biblioteką Kraków” – choć nie funkcjonowała jeszcze ta nazwa – była nieistniejąca już filia biblioteki miejskiej przy Lubelskiej. Później chodziłem na 18 Stycznia. Ta filia trwa do dziś w tym samym miejscu, choć ulica zmieniła nazwę na Królewską, a filia ma teraz numer 21. „Dwudziestka jedynka” jest niezwykła: mieści wypożyczalnię dla dorosłych, czytelnię naukową, oddziały dla młodzieży i dzieci, a także zbiory obcojęzyczne. Tytuł Biblioteki Głównej nosi tymczasowo filia usytuowana w zabytkowym dworku na Dębnikach. Teraz to jest moja biblioteka: z racji sąsiedztwa, ale też niepowtarzalnego klimatu i bardzo dobrych zbiorów – zarówno zgromadzonych na parterze, jak i na pierwszym piętrze, gdzie mieszczą się cracoviana, Informatorium i interesujące mnie książki medioznawcze. Ile razy panie Greta Lemanaite – Deprati i Jola Wierzchowska-Kozaczka, które tu rządzą – kompetentne i miłe – wyratowały mnie z opresji, gdy na ostatnią chwilę zbierałem materiały do artykułu czy zajęć! Zaraz koło Informatorium jest pokój profesora Jerzego Pomianowskiego – erudyty, humanisty o rozległych horyzontach i tłumacza. Pokój urządzono dzięki wdowie po profesorze, Aleksandrze Kurczab-Pomianowskiej, która przekazała wszystkie pamiątki. Lada chwila sąsiadem Pomianowskiego będzie Sławomir Mrożek: pamiątki i księgozbiór po tak bardzo związanym z Krakowem światowej sławy dramaturgu i prozaiku przekazała bibliotece wdowa po pisarzu Susana. Na ulicy, obok płotu bibliotecznego ogrodu, ujrzymy wygodny w użyciu książkomat noszący imię Stanisława Lema, wypisane w stosownej kosmicznej oprawie.

 Córki z charakterem
„Chcemy, żeby czytelnik czuł się w bibliotece jak u siebie w domu. Dbamy, by każda remontowana filia zyskiwała niepowtarzalny charakter” – mówi Agnieszka Staniszewska, dyrektorka Biblioteki Kraków. Spotykamy się w siedzibie dyrekcji na dawnym dworcu, ale zaraz umawiamy się na rajd po mieście. Wybierzemy kilka adresów, ale i tak zajmie to pewnie dzień cały. Trudno go będzie wyłuskać z kalendarza pani dyrektor, która ma na głowie nie tylko 59 filii (tylu można się doliczyć razem z tymi, które powstaną na osiedlach Gotyk oraz Kliny i wspomnianą tymczasową siedzibą Biblioteki Głównej na Dębnikach przy ul. Powroźniczej) i 2 punkty biblioteczne. Urządza i prowadzi spotkania, przeprowadza wywiady do miesięcznika biblioteki, redaguje publikacje książkowe, a wśród nich rocznik Biblioteki Kraków i Encyklopedię Krakowa, jeździ po Polsce zapraszana jako ekspert w dziedzinie zarządzania biblioteką i wykorzystania nowoczesnych technologii, wymyśla kolejne spektakularne akcje, prowadzi merytoryczne prace nad szczegółami koncepcji nowej siedziby Biblioteki Głównej.
Gdzie się wybierzemy? Może na Ruczaj. Ta niezwyczajna filia mieści czytelnię profesorską, bogaty zasób cracovianów i obszerne zbiory dla dzieci i dorosłych. To druga z „moich” Bibliotek Kraków – tu również wypożyczam i korzystam z pomocy nieocenionych pań bibliotekarek. Chodzę głównie do dwóch wypożyczalni, bo naraz wolno wziąć do domu ze wszystkich filii „tylko” 15 książek. Jeśli ktoś lubi spacery albo przejażdżki po Krakowie, może mieć zatem w domu książki z 15 osiedlowych bibliotek!
„Wie pan, co to jest złocień? Taki kwiatek. Mamy filię na osiedlu Na Złocieniu i proszę zobaczyć!” –pani dyrektor pokazuje zabawną grafikę na książkomacie na tym osiedlu: czytelnika na kwiatku, od którego nazwę wzięło osiedle. Inną filię wyróżniają Kafka i Kawka, zachęcając, jak nietrudno się domyślić, do odprężającej i jednocześnie ambitnej lektury.
Biblioteka rozsiana jest dosłownie po całym Krakowie. Jej zespół dba, żeby na planie miasta nie było czytelniczych „białych plam” i otwiera kolejne filie oraz punkty biblioteczne.

Goście wciąż głodni
Czy to ma sens? W czasach, gdy liczy się głównie przekaz obrazkowy, krótki, scrollowany w pośpiechu komunikat, a tekst dłuższy niż ekran komórki uważany jest za przydługi i nudny? Najlepszą odpowiedzią są liczby: „W ubiegłym roku mieliśmy ponad 1 300 000 wizyt czytelników i 2 600 000 wypożyczeń. We wszystkich filiach urządzamy spotkania i warsztaty literackie, plastyczne, teatralne, gry, konkursy. Przy Bibliotece Głównej na Powroźniczej organizujemy promujące czytelnictwo rodzinne pikniki edukacyjne. Docieramy do dzieci i starszych osób. Każdy jest u nas mile widziany” – mówi pani dyrektor. Daje mi na pamiątkę (albo na kredyt) Paszport czytelnika 2024. Teraz będę musiał na niego zasłużyć. Takich „akcji lojalnościowych” jest więcej. Wchodząc po wąskich schodach biblioteki na dworcu, mijałem po drodze plakat z ogłoszeniem konkursu na czytelnika roku, sam niedawno brałem udział w konkursie literackim dla czytelników, a kilka tygodni po wypełnieniu bibliotecznego quizu zostałem jako jeden z licznych laureatów zaproszony na uroczyste wręczenie nagród. Duma rozpiera mnie do dziś.
Agnieszka Staniszewska bardzo ceni swój twórczy i pełen zapału zespół. „Przyszłam tu z zewnątrz jako językoznawca i menedżer. Oni wsparli mnie swoją zawodową wiedzą i pasją. U nas obowiązuje zasada, że do czytelników podchodzimy pogodnie. Niektórzy dziwią się nawet, że rozliczam pracowników z uśmiechów”.

Lata bezdomności
Biblioteka Kraków wciąż jest jak bezdomna matka z dobrze uposażonymi córkami, u których z konieczności „pomieszkuje”. Nie ma siedziby z prawdziwego zdarzenia – to także efekt licznych przekształceń administracyjnych w zmieniającym się Krakowie. Utworzona w 2017 roku jako miejska instytucja kultury skupiła filie, które do tamtego momentu podlegały czterem bibliotekom dzielnicowym: na Krowodrzy, w Nowej Hucie, Śródmieściu i Podgórzu. Organizacyjnemu scaleniu rozproszonej miejskiej biblioteki od początku towarzyszyło planowanie nowej głównej siedziby. Pamiętam dumę, z jaką pierwszy dyrektor Stanisław Dziedzic snuł plany przebudowy wielkiego starego gmachu przy ulicy Węglowej na siedzibę dyrekcji i reprezentacyjnego księgozbioru. Te plany poszły w niepamięć, gdy miasto kupiło od Szpitala Uniwersyteckiego dziewięć hektarów poklinicznych terenów wraz z kilkunastoma zabytkowymi budynkami w historycznej dzielnicy Wesoła. Niedługo potem ogłoszono, że wielka siedziba Biblioteki Kraków będzie się mieścić tam, przy ulicy Kopernika pod numerami 15, 15a i 15b. Dwa pierwsze budynki miały zostać zrewitalizowane, trzeci zburzony, by na jego miejscu mogła powstać przeszklona budowla.
Tymczasem wybuchła pandemia, która przewartościowała myślenie i zweryfikowała nie tylko te plany. Można powiedzieć, że ostatecznie zamknęła w latach 2020 i 2021 wiek XX, rozpoczynając nową epokę, u progu której rozluźnieniu dotychczasowych więzi międzyludzkich i głodowi ponownego ich nawiązania towarzyszył ekspresowy rozwój narzędzi i kompetencji społeczeństwa informacyjnego. Myślenie o roli i funkcji biblioteki miejskiej też musiało się zmienić.
Ofiarami pandemii stały się stare przyzwyczajenia, porządki. I przede wszystkim: ludzie. Wśród nich dyrektor i jeden z pracowników Biblioteki Kraków. Gdy przypominam sobie nie tak dawne przecież rozmowy ze Stanisławem Dziedzicem, widzę, że jego wizja Biblioteki była jeszcze siłą rzeczy XX-wieczna i „starokrakowska”. Potężny zabytkowy gmach, wielkie scalone księgozbiory, solidne audytorium do prowadzonych z rozmachem spotkań i czytań…

Dom szyty na miarę
Powołana w 2021 roku na stanowisko dyrektorki Biblioteki Kraków Agnieszka Staniszewska podobnie jak jej poprzednik kocha książki, ma poczucie misji i pasję, która przekłada się na nieustanne działanie. Ale też wraz z nią Biblioteka Kraków wkroczyła w XXI wiek: nie czeka biernie na czytelnika, ale wciąż wychodzi mu naprzeciw, wykorzystując wszelkie dostępne metody komunikacji. Organizuje działania w plenerze, pokazuje się w mediach społecznościowych, lideruje akcjom społecznym. Po wydaniu monumentalnej Encyklopedii Krakowa Agnieszka Staniszewska „wyjęła” charakterystyczne litery inicjałów tworzących graficzną stronę księgi i uczyniła z nich znakomite narzędzie promocji. To także menedżerka Biblioteki Kraków doprowadziła do zweryfikowania pomysłu na nową siedzibę. Wyniki ekspertyzy budowlanej okazały się jednoznaczne: przebudowa historycznych obiektów byłaby o niebo droższa i znacznie mniej efektywna niż wzniesienie biblioteki od zera. W drugiej połowie ubiegłego roku ogłoszono zatem decyzję o budowie całkiem nowego budynku. Również na Wesołej, w miejscu dzisiejszego parkingu.
„Ona nie będzie ogromna. Nie możemy przecież odebrać mieszkańcom bliskości i dostępności ich osiedlowych bibliotek. Nie będzie też mała. Skrojona na miarę, wielkością porównywalna do tej w Budapeszcie” – mówi pani dyrektor.
Będzie tu spory księgozbiór dla wszystkich grup czytelniczych, multimedia, dobrze wyposażone sale audiowizualne. Również miejsce, w którym można coś zjeść i napić się kawy. „W naszych założeniach jest restauracja, żeby nie trzeba było wychodzić stąd bez istotnej potrzeby. Jednocześnie każdy będzie mógł przyjść z własną kawą albo kanapką i nikt go nie przegoni, nie spyta w progu o ważną kartę biblioteczną. Nasza Biblioteka stanie się trzecim miejscem”. Pierwsze miejsce to dom, drugie – praca. Biblioteka połączy ich dobre cechy, bo przecież przyjdziemy tu, żeby popracować, ale i odpocząć, jak w domu albo w gościnie u przyjaciół.
„Będziemy ją mieli! Kraków zasługuje na bibliotekę na miarę XXI wieku” – mówi dyrektorka Biblioteki Kraków. Przyglądając się jej dotychczasowym osiągnięciom, jestem pewien, że tak właśnie się stanie.

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<