Kto pamięta lata 60., lata rządów w Polsce Władysława Gomułki, doskonale wie, co w potocznym języku znaczyła „mała stabilizacja”. Epoka rządów Władysława Gomułki upływała pod znakiem dążenia do siermiężnego dobrobytu: skromnego mieszkanka z ślepą kuchnią, łazienki z pralką wirnikową, w bogatszym wariancie również samochodu syrena zaparkowanego pod blokiem, ale także braku perspektyw na lepsze życie, zastoju i szarości. Określenie, które nadał tym czasom Tadeusz Różewicz w dramacie Świadkowie albo nasza mała stabilizacja, zrobiło furorę. Dziś sztuką tą zainteresował się Teatr Wypadków Feralnych. W tytule zmienił „albo” na „czyli” i zestawił współczesną małą stabilizację: dostęp do Internetu, pracę w korporacji, otwarte granice i inne udogodnienia XXI wieku, z zagrożeniami, które w każdej chwili mogą przewrócić ten jakże wątły, jak się okazuje, porządek. Rozkochani w teatrze absurdu „Feralni” zapraszają na premierę w reżyserii Natalii Mazurkiewicz w ostatnim dniu sierpnia 2024 roku, gdy wobec trwającej trzeci rok agresji Rosji na Ukrainę chwieje się wiara w nienaruszalność europejskiego ładu, trwa kryzys migracyjny, a katastrofa ekologiczna i globalne ocieplenie z prognozy powoli stają się faktem.
Na zdjęciu: Świadkowie czyli nasza mała stabilizacja wg T. Różewicza, reż. N. Mazurkiewicz, fot. M. Fatalska