Ucieczka w świat muzyki

25 kwietnia 2023

Przez wieki muzyka i teatr w naturalny sposób splatały się ze sobą i mimo narodzin musicalu – a co za tym idzie scen typowo muzycznych –w teatrach dramatycznych regularnie pojawiają się spektakle muzyczne. A od ostatniego sezonu mamy ich w Krakowie wyjątkowy urodzaj.

Justyna Skalska
Kraków Culture

Czym różni się produkcja spektaklu w teatrze muzycznym od tej w teatrze dramatycznym? „Zdecydowana większość wystawianych w Polsce spektakli muzycznych to inscenizacje musicali broadwayowskich czy westendowskich. Ich produkcja łączy się z ograniczeniami, które jednak dla wielu reżyserów czy dyrektorów teatrów niemuzycznych wydają się nie do pomyślenia. Zupełną normą są zapisy w umowach licencyjnych zabraniające zmian w muzyce i scenariuszu oryginalnego musicalu. Do tego w takich teatrach jak Teatr Syrena czy Krakowski Teatr VARIETE najczęściej spotykaną formą obsadzania musicali są castingi, co sprawia, że proces produkcji staje się czasochłonny” – mówi reżyser, tłumacz, teatrolog, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Syrena w Warszawie Jacek Mikołajczyk.

Krakowski teatr muzyczny

Ze wspomnianymi przez Jacka Mikołajczyka wyzwaniami mierzy się Krakowski Teatr VARIETE, jedyny w Krakowie teatr muzyczny i rewiowy z prawdziwego zdarzenia. Możemy podziwiać tam pełne rozmachu musicale, takie jak Legalna blondynka czy Chicago. Paradoksalnie w ostatnim sezonie teatr poszedł w stronę kameralnych spektakli… dramatycznych, czego przykładem jest Do dwóch razy sztuka ze znakomitymi rolami Barbara Kurdej-Szatan i Michała Staszczaka, w którym nie zabrakło jednak i muzyki. „Mój mentor Kazimierz Dejmek powiedział mi kiedyś: jeżeli w teatrze będą aktorzy, którzy potrafią tańczyć i śpiewać, i gdyby jeszcze ze dwa lata byli w cyrku, to ja z nimi zrobię każdą genialną dramatyczną rolę” – mówił przed premierą dyrektor teatru Janusz Szydłowski. Jego słowa rzucają nowe światło na ciekawe zjawisko, jakim jest rozkwit spektakli muzycznych w krakowskich teatrach.

Zróbmy polskiego Hamiltona

O koprodukcji Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie i Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku napisano już wiele. 1989, spektakl w reżyserii Katarzyny Szyngiery nawiązujący formą do rewolucyjnego Hamiltona, którym Lin-Manuel Miranda ugruntował rolę rapu na Broadwayu, to pierwszy w Polsce rapowany musical ukazujący upadek komunizmu i niekwestionowane teatralne must see tego sezonu.

Skąd taki pomysł? „Zrozumiałem, że polityczną sagę da się wyrazić wyłącznie językiem rapu. Językiem, który z samej swej natury jest oparty na rywalizacji, zabawie, starciu, zderzeniu” – tłumaczy pomysłodawca scenariusza i autor tekstów Marcin Napiórkowski. Twórca muzyki Andrzej „Webber” Mikosz zaproponował w 1989 hybrydę stylów, sięgając w głównej mierze po rap, soul, R&B, a nawet disco polo. Dzięki temu całość – muzyka, choreografia i gra aktorska w połączeniu ze znakomitymi tekstami – daje uczucie świeżości i nowoczesności rzadko spotykane w polskim teatrze muzycznym.

1989 nie jest więc jedynie imitacją amerykańskiego pierwowzoru; twórcy naprawdę solidnie zapracowali na jego komercyjny sukces. Zespół aktorski Teatru im. Juliusza Słowackiego – a szczególnie kobieca obsada – przy wsparciu kilku aktorów musicalowych poradził sobie z tym wymagającym projektem znakomicie. Pozytywny mit porywa, a słowa „zróbmy dym, zróbmy szum, niech się Polska obudzi” mają szansę zapisać się w pamięci publiczności na długie lata.

Boski talent

W Krakowie od kilku sezonów święcą triumfy muzyczne monodramy, które mają jedną bohaterkę (choć wcielającą się w różne role). Mowa o Katarzynie Chlebny, która jest absolutnym fenomenem – bo trudno napisać „wschodzącą gwiazdą”, skoro gra w Krakowie od lat. „Nie pojawiła się znikąd – nie spadła z nieba, chociaż wielu się tak wydawało. Na triumfalny artystycznie rok 2022 zapracowało wiele ról, spotkań, spektakli z lat poprzednich. Jej autorski monodram o Korze stał się erupcją talentu indywidualnego. Katarzyna Chlebny śpiewa i gra doskonale!” – mówi zachwycony krytyk teatralny i filmowy Łukasz Maciejewski. Od czasu przejmującego spektaklu o matkobójczyni Macabra dolorosa jej kariera nabrała rozpędu, a po pandemii jest przez krakowskie teatry niemal rozchwytywana. Ostatnie dokonania Chlebny na scenie Teatru Nowego Proxima (Kora. Boska oraz Kruchość wodoru. Demarczyk), w Teatrze KTO (Byłam żoną Boba Marleya), a nawet na scenie Teatru Bagatela (Słownik ptaszków polskich) są jedynie potwierdzeniem jej niekwestionowanego talentu muzycznego i aktorskiego.

Spektakl w spektaklu

Od stycznia tego roku w Starym Teatrze możemy podziwiać pełną rozmachu i kontrowersyjną inscenizację Opery za trzy grosze w reżyserii niemieckiego artysty Ersana Mondtaga, która jest najlepszym przykładem, że jego twórcy, a przede wszystkim znakomity zespół narodowej sceny nie boją się najtrudniejszych wyzwań, jakie stawia przed artystami produkcja muzyczna.

„Mierzyliśmy się z różnymi wyzwaniami. Chcę w tym miejscu zaznaczyć, że praca z aktorami dramatycznymi nad śpiewem należy do najprzyjemniejszych w całej mojej karierze pedagogicznej, ponieważ są nie tylko utalentowani, ale i wyjątkowo uważni, i przeważnie – bardzo skromni. Często myślą, że śpiewają gorzej, niż jest faktycznie. Dodajmy, że Opera za trzy grosze nie jest klasyczną operetką i Brecht przeznaczył ją właśnie dla aktorów dramatycznych” – wyjaśnia kierowniczka muzyczna spektaklu Justyna Skoczek.

Przy tej konkretnej inscenizacji największym problemem okazał się jednak brak miejsca dla muzyków na scenie. „Żałuję, że publiczność nie ma możliwości zobaczyć działań orkiestry. Tak jak w oryginale mamy ograniczony skład, dlatego też jeden muzyk gra na kilku instrumentach. Czasem ma dosłownie dwie sekundy na to, by je zamienić i grać dalej. Drugim utrudnieniem jest to, że ze względu na ulokowanie nie widzimy dobrze siebie nawzajem, a przy zmianie dekoracji mamy też utrudniony widok na to, co dzieje się na scenie. Panowie techniczni noszą między nami różne rzeczy, my w tym czasie wstajemy, by cokolwiek zobaczyć, a wszystko dzieje się bardzo szybko... Być może ktoś odmówiłby pracy w takich warunkach, ale nasza ekipa naprawdę świetnie się bawi. To niemalże spektakl w spektaklu!” – mówi Justyna Skoczek.

Powrót do źródeł

To jednak nie koniec spektakli muzycznych. Teatr Nowy Proxima serwuje również inne, takie jak Kazik, ja tylko żartowałem czy Alfabet rocka. Ozzy Osbourne. Teatr Ludowy zaprasza na Ballady i romanse. Horror School Musical. Teatr KTO – na Uczycie nas, jak suknie się podnosi w reżyserii Józefa „Żuka” Opalskiego… „Żyjemy w trudnych i skomplikowanych czasach, dlatego uciekamy w muzykę. Myślę, że fascynacje teatrów dramatycznych spektaklami muzycznymi są właśnie tego emanacją, a publiczność tego najzwyczajniej w świecie potrzebuje – tłumaczy Józef Opalski, który jest również bacznym obserwatorem krakowskiej sceny teatralnej. A także wieloletnim pedagogiem, który wykształcił pokolenia aktorów i aktorek w Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. – Jest też drugi powód. Większość krakowskich aktorów to utalentowani ludzie, którzy po prostu umieją śpiewać. Stąd sukcesy tych przedstawień muzycznych, począwszy od Kasi Chlebny, na Teatrze im. Juliusza Słowackiego skończywszy. Fantastycznie, że dyrektorzy teatrów zorientowali się, że mogą i mają z kim takie przedstawienia wystawiać”.

A może jest tak, jak pisał Konrad Imiela, że dziś teatr odchodzi od doraźnego i publicystycznego języka i chce przenieść widzów do przestrzeni bardziej metaforycznej? Być może historia symbolicznie zatacza koło i znów – tak jak w teatrze greckim – wszystko będzie śpiewane…

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<