Inna bańka

5 października 2022

Festiwal Unsound nigdy nie stał w miejscu, ale droga, którą przeszedł w ciągu 20 lat, zupełnie zmieniła jego status. Czy to wciąż tylko impreza muzyczna?

Unsound 2022: Bubbles
9–16.10.2022


Autor: Bartek Chaciński

Ten festiwal się odbędzie. Skąd to wiadomo? Choćby z jego najnowszej historii, gdy nawet pandemiczną niemoc potrafił przełamać za sprawą kreatywności i pomysłu na edycję online. Można więc zakładać, że w październiku w Krakowie usłyszymy artystów z całego świata definiujących różne rejony poszukiwań Unsoundu: zaskakujące aspekty sceny tanecznej (Phelimuncasi, Loraine James), improwizację (trio Ghosted), ciekawe rejony muzyki popularnej (Caroline Polachek, Lucrecia Dalt) czy przełamywanie granic nurtów i stylistyk (nowe przedsięwzięcie nagradzanej kompozytorki i wiolonczelistki Hildur Guðnadóttir, działający w Wielkiej Brytanii Wojciech Rusin) i łączenie wykonawców ponad granicami (Aho Ssan z Paryża zagra z polską wiolonczelistką Resiną). Tak brzmi muzyka nowoczesna, jeśli na chwilę zapomnieć o pogoni za masową popularnością i obsesji na punkcie anglosaskiego centrum.

Choć bazową edycją Unsoundu jest ta krakowska, organizatorzy regularnie eksportowali jego markę – do Nowego Jorku, Londynu, Adelajdy czy Warszawy, a w ramach projektu Dislocation prowadzili działania z miejscowymi artystami i kuratorami w 13 miastach obszaru poradzieckiego. Od lat współpracowali blisko ze sceną ukraińską – jeszcze zanim ta współpraca stała się ważną i powszechną manifestacją solidarności. Służyli za swoistą skrzynkę kontaktową artystów ze Wschodu i Zachodu, co nie uszło uwadze „New York Timesa”. Gazeta opisała fenomen imprezy jako ściągającej do Krakowa artystów ze świata, ale zarazem otwierającej Zachód dla muzyków z Europy Środkowo-Wschodniej. Poszerzające się stopniowo grono kuratorów – na czele z Matem Schulzem, australijskim pomysłodawcą imprezy, oraz zawiadującą jej organizacją Małgorzatą Płysą – stworzyło być może najbardziej międzynarodową imprezę muzyczną w Polsce, stale zresztą obecną w światowych mediach.

Hasło przewodnie tegorocznej edycji to Bubbles. Co można tłumaczyć jako „bańki” – termin modny w dyskusji o internecie i publiczności ery mediów społecznościowych – ale też jako „bąbelki”. Skojarzenie z toastem jest tu nieprzypadkowe, bo Unsound obchodzi 20. urodziny. Bez fanfar, bo okoliczności nie te, ale ze szczyptą optymizmu. „Niestety, po pandemii wydaje się, że mamy przed sobą widmo jeszcze trudniejszego kryzysu – wojny i ekonomicznej zapaści, która dotknie już bez wyjątku wszystkie branże – komentuje to Małgorzata Płysa. – Kultura, a tym samym festiwale, pewnie będą pierwszymi ofiarami cięć. Z drugiej strony, widać jeszcze bardziej, jak po pandemii chcemy się spotykać i fizycznie brać udział w wydarzeniach, więc liczę, że uda się przetrwać i te kryzysy”.

Dwie dekady Unsoundu to kronika zmian w samym Krakowie. Festiwal odkrywał miasto od nieco innej strony niż głośne imprezy literackie czy te poświęcone muzyce poważnej. Wykorzystywał oczywiście miejscowe sale koncertowe, kluby, kina, teatry, świątynie. Ale zarazem potrafił zmieniać pamiętający czasy PRL klub Feniks w miejsce prezentacji eksperymentalnej muzyki elektronicznej, instalacje dźwiękowe umieszczał w opuszczonej fabryce Miraculum na Zabłociu, a niesamowity audiowizualny spektakl Hildur Guðnadóttir z jej muzyką z Czarnobyla ulokował w zlikwidowanej fabryce Telkom-Telos. To nie obraz Krakowa, który znamy z pocztówek, ale może właśnie dlatego ciekawy.

Jedną z najważniejszych lokalizacji festiwalowych był Hotel Forum, do dziś robiący wrażenie masywną, modernistyczną bryłą – przez lata odbywała się tu klubowa część imprezy. Unsound odegrał zresztą istotną rolę w popularyzacji tego miejsca, przez lata opuszczonego, znanego głównie z wieszanych na fasadzie budynku gigantycznych banerów reklamowych. Jubileusz będzie już jednak świętowany gdzie indziej, choć organizatorzy przyznają, że znalezienie zastępstwa dla tego wyjątkowego gmachu nie jest łatwym zadaniem. „Coraz trudniej znaleźć miejsca niepoddane gentryfikacji, chociaż na dwudziestą edycję mamy w zanadrzu nowe obiekty, które przejmujemy na aktywności festiwalowe, zanim zamienią się w kolejne hotele czy restauracje – mówi Małgorzata Płysa. – Wracamy też do miejsc znanych publiczności sprzed pandemii, jak Kino Kijów, Teatr Słowackiego czy Filharmonia Krakowska”.

Ewolucja Unsoundu to także poszerzanie pola zainteresowań – w stronę sztuk wizualnych, tańca, literatury, mody, a nawet kreacji zapachów. Punktem wyjścia dyskusji często staje się tu odważny pomysł kuratorski – jak prezentowanie koncertów nieujawnionych wcześniej artystów (podczas edycji Surprise w roku 2015) albo wprowadzenie zakazu fotografowania i filmowania koncertów (podczas edycji Interference dwa lata wcześniej). Dzięki takim zabiegom wspomina się o Unsoundzie także w kontekstach pozamuzycznych.

Pytani o największe osiągnięcia organizatorzy wymieniają samo przetrwanie imprezy w niezależnej strukturze, bez zmiany formuły na komercyjną, masową, a także wykorzystanie modelu festiwalowego do tworzenia nowych prac, nie tylko prezentacji istniejących. Ten rok dobitnie to zresztą pokazał – Unsound opublikował w wersji nagraniowej serię swoich zamówień. Jest już dostępne Weavings, ponadnarodowe przedsięwzięcie na styku kompozycji i improwizacji zrealizowane pod wodzą Nicolása Jaara, Community of Grieving Zofii Hołubowskiej i Julii Giertz, a wkrótce ukaże się album duetu duńskiej artystki dźwiękowej Sofie Birch i polskiej wokalistki Antoniny Nowackiej.

I trzecie osiągnięcie, być może najważniejsze w dzisiejszym kontekście: stworzenie wokół festiwalu trwałej artystycznej społeczności (międzynarodowej – dodajmy – co widać każdej jesieni w Krakowie). „Dla nas kultura zawsze była ważnym sposobem budowania wspólnoty, przełamywania stereotypowego obrazu świata budowanego przez media czy państwowe, urzędowe uwarunkowania” – mówi Mat Schulz, opowiadając, jak te relacje są utrzymywane przez cały rok, także poza festiwalem. Szczególnie intensywne stają się podczas kryzysów takich jak pandemia czy wojna w Ukrainie, które dotykają także wspólnotę artystek i artystów.

„Wydaje mi się, że bardzo ważne jest to, że poprzez Unsound zbudowaliśmy pewną platformę, która daje nam dostęp do szerokiego grona ludzi na całym świecie, nie tylko na Zachodzie. Możemy dzięki temu przekazywać ważne idee: od Polski po Władywostok – dodaje pomysłodawca festiwalu. – I to zmienia nasz punkt widzenia na to, co powinniśmy robić w tej sytuacji”.

Z pewnością zmienia to także sposób postrzegania samej imprezy, która w 20 lat przeszła stopniowo od importu i eksportu muzyki do obrotu ideami dotyczącymi współczesnego świata.

Bartek Chaciński
Redaktor działu kultury tygodnika „Polityka”, dziennikarz muzyczny, członek Rady Języka Polskiego. Współpracuje z Polskim Radiem (Dwójka), prowadzi blog muzyczny Polifonia. Opublikował m.in. serię Słowników najmłodszej polszczyzny (Znak).

Zdjęcie: Marina Herlop / Anxo Casal

Tekst ukazał się w wydaniu 3/2022 kwartalnika „Kraków Culture”.

Więcej

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<