Zrozumieć innego

17 grudnia 2021

O dialogu europejskim i znaczeniu dziedzictwa mówi Agata Wąsowska-Pawlik.

Agata Wąsowska-Pawlik
Dyrektorka Międzynarodowego Centrum Kultury od 2018 roku, związana z tą instytucją od roku 1994. Absolwentka historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim (1996), członkini rad kilku muzeów krakowskich. Była narodowym koordynatorem Europejskiego Roku Dziedzictwa Kulturowego 2018.

Grzegorz Słącz: Dziesięć lat temu prof. Jacek Purchla podsumował jubileuszową publikację Międzynarodowego Centrum Kultury stwierdzeniem, że trzy wątki stale obecne w jego działalności to kultura i rozwój, dziedzictwo i pamięć oraz Europa i dialog. Jak to wygląda z perspektywy kolejnej okrągłej rocznicy?
Agata Wąsowska-Pawlik: Oczywiście kontynuujemy te wątki, choć zapewne w zmienionych proporcjach – staramy się być czujni i wrażliwi na to, co się dzieje dookoła nas. W ostatnich latach wiele pracy poświęcamy dialogowi w Europie Środkowej. Poprzez serię Biblioteka Europy Środka przybliżamy polskiemu odbiorcy historię poszczególnych krajów – np. Rumunii czy Chorwacji – ale prezentujemy mu także bardziej syntetyczne podejście, jak w Nowym spojrzeniu na Europę Środkową Emila Brixa i Erharda Buska. Tę serię, liczącą już blisko dwadzieścia tomów, rozwinęliśmy właśnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Współtworzą ją również autorzy spoza Europy, jak choćby Amerykanin Larry Wolff (Wynalezienie Europy Wschodniej). W ostatniej dekadzie powstał również nasz kwartalnik „Herito”, którego 43 wydane numery stanowią razem pewnego rodzaju kompendium wiedzy o Europie Środkowej, a że pismo jest dwujęzyczne i dostępne w postaci elektronicznej, trafia także do odbiorców zagranicznych i jest narzędziem tego dialogu.
Jeśli rozmawiamy o przenikających się sferach kultury, rozwoju i dziedzictwa, szczególnie interesujący jest projekt HOMEE, którego rezultatem jest lista rekomendacji dla polityków, decydentów, organizatorów dużych wydarzeń kulturalnych w związku z wpływem, jaki mają te wydarzenia na dziedzictwo kulturowe w miastach takich jak Kraków.


Seria Biblioteka Europy Środka, fot. Łukasz Kozak

O jakich wydarzeniach kulturalnych mówimy?
Brano pod uwagę takie wydarzenia, jak Europejska Stolica Kultury czy targi EXPO, analizowano miasta – m.in. Wrocław, Hull („UK City of Culture”) czy włoskie Genuę i Materę. Sam projekt HOMEE to rezultat współpracy z Politechniką Mediolańską, brytyjskim Uniwersytetem w Hull i Uniwersytetem Neapolis w Pafos na Cyprze. Nasza karta HOMEE, czyli lista 13 rekomendacji zgrupowanych w czterech obszarach, może się odnosić zarówno do bardzo dużych wydarzeń, jak i do mniejszych festiwali czy pojedynczych projektów.
Chciałabym też wspomnieć o raporcie, który w 2015 roku przygotowaliśmy na zlecenie Komisji Europejskiej, również we współpracy z wieloma partnerami europejskimi. Choć od publikacji dokumentu Dziedzictwo kulturowe się liczy minęło już sześć lat, zawarte w nim tezy są wciąż aktualne. To między innymi wnioski z tego raportu skłoniły Komisję Europejską do zorganizowania w roku 2018 Europejskiego Roku Dziedzictwa Kulturowego w formie pewnego rodzaju społecznej kampanii. Świadomość znaczenia kultury i dziedzictwa kulturowego jako zasobu prorozwojowego przestawiła na nowe tory myślenie w dużych miastach. Również w przygotowaniach do konkursu, który z grona polskich miast wyłoni Europejską Stolicę Kultury roku 2029, refleksja nad programem wydarzeń, nad tym, jak je organizować i nie popełniać starych błędów, będzie bardzo ważna.


5. Forum Dziedzictwa Europy Środkowej: Dziedzictwo i środowisko, fot. Paweł Mazur

A jak Międzynarodowe Centrum Kultury chce być postrzegane z perspektywy bezpośrednich odbiorców kultury?
Jako miejsce poznawania innego. Poprzez wystawy staramy się przywozić do Krakowa najwybitniejsze zjawiska, postaci, fenomeny artystyczne Europy Środkowej. MCK nie jest muzeum, nie posiada własnej kolekcji, opieramy się zatem na współpracy z partnerami z zagranicy, budując też w ten sposób dobre relacje. Czasami partnerzy pokazują naszą wspólną pracę także u siebie, tak jak było chociażby w przypadku wystawy Mit Galicji, która była najpierw prezentowana w Krakowie, a później w Wiedniu.


Wystawa Mit Galicji, 2014–2015, fot. Paweł Mazur

Wielonarodowa Galicja chyba wciąż pozostaje symbolem możliwości pokojowego współistnienia w Europie Środkowej…
Myśl o takim wydarzeniu dojrzewała w MCK od końca lat 90. W roku 2010 zorganizowaliśmy roboczą konferencję, taki okrągły stół z udziałem ekspertów z Austrii i Ukrainy, aby zastanowić się nad fenomenem Galicji, jego wpływem na naszą współczesną tożsamość i nad tym, jakie znaczenie ma dziś dla tych części Polski, Austrii czy Ukrainy, które się na nią składały. Po pozyskaniu partnera w postaci Wien Museum przystąpiliśmy do pracy nad scenariuszem. To był kamień milowy w rozumieniu Galicji. Pokazaliśmy na tej wystawie region z czterech perspektyw narodowych: polskiej, ukraińskiej, żydowskiej i austriackiej.
Taka współpraca wpisuje się też mocno w zakres dyplomacji kulturalnej. Z jednej strony pokazujemy polskim odbiorcom to, co najciekawsze w Europie Środkowej, z drugiej – „eksportujemy” tę myśl do naszych partnerów. Niedawno nasza wystawa Fotoblok. Europa Środkowa w książkach fotograficznych miała litewską edycję w Narodowej Galerii Sztuki w Wilnie. Myślimy o jej dalszych prezentacjach, choćby w Budapeszcie czy Bratysławie.

Czy podobnie będzie z trwającą wystawą Ukraina. Wzajemne spojrzenia?
To ciekawy przypadek, bo chociaż wstępnie zaczęliśmy rozmawiać o jej przeniesieniu do Kijowa, zdajemy sobie sprawę, że musiałaby zostać dostosowana do tamtejszego, ukraińskiego odbiorcy. Warto pamiętać, że ta wystawa ma swoje korzenie właśnie w Micie Galicji. W 2016 roku nasza koleżanka dr Żanna Komar, która była współkuratorką tamtej wystawy, pojechała zaprezentować Mit Galicji na konferencji w Charkowie, jednym z serii organizowanych na Ukrainie spotkań o charakterze regionalnym. Tam poznała dr Oksanę Barshynovą z Narodowego Muzeum Sztuki Ukrainy w Kijowie, zaprzyjaźniły się i zaczęły myśleć o wspólnym projekcie. Kiedy w 2019 roku pojechaliśmy do Kijowa, udało się nam zawiązać już oficjalną współpracę z muzeum – scenariusz wystawy powstawał odtąd w ścisłej kooperacji pomiędzy kuratorką reprezentującą MCK i jej odpowiedniczką z muzeum kijowskiego.


Wystawa Ukraina. Wzajemne spojrzenia, 2021–2022, fot. Paweł Mazur

Dlaczego „poznawanie innego” jest tak istotne? Żeby móc lepiej zdefiniować samego siebie?
Bardziej: żeby móc się przejrzeć w lustrze i zastanowić się nad własną czy to tożsamością, czy to historią. Ważne są tutaj i takie pojęcia, jak uwrażliwienie i empatia, chęć zrozumienia innego. Tu nie chodzi o to, żeby zawsze uzyskiwać pełną zgodę i konsensus. Móc zrozumieć – to już jest bardzo wiele. W sumie szczęśliwie się złożyło, że w roku trzydziestolecia mieliśmy z jednej strony wystawę fotografii niemieckiej okresu międzywojennego, a z drugiej – właśnie wystawę ukraińską. To spojrzenia na kulturę naszych – kto wie czy nie najważniejszych dziś – sąsiadów. Wystawa „niemiecka” była rodzajem dopowiedzenia do naszych ekspozycji sprzed kilku lat, jak Czas przełomu o awangardzie środkowoeuropejskiej czy Architektura niepodległości w Europie Środkowej, w których przyglądaliśmy się kulturze i architekturze krajów powstałych po zakończeniu pierwszej wojny światowej.


Wystawa Nie tylko Bauhaus. Międzywojenna fotografia niemiecka i polskie tropy, 2021, fot. Paweł Mazur

W ogóle architektura, zwłaszcza ta dwudziestowieczna, jest bardzo obecna w Państwa wystawach…
Tak, i to zarówno na wystawach, jak i w naszym kwartalniku „Herito” – czy to w postaci numeru o architekturze powojennej, czy o „dziedzictwie kłopotliwym”, architekturze pozostawionej przez III Rzeszę na ziemiach polskich, bo i taką konferencję i publikację mieliśmy. Co więcej, właśnie w tym kontekście na wiosnę przygotowujemy wystawę, której głównym bohaterem będzie Kraków.


Magazyn „Herito”, fot. Łukasz Kozak

Rozmawiamy w kamienicy Pod Kruki, którą nazistowska partia NSDAP w czasie wojny zawłaszczyła i przebudowała…
To fakt. Nasza sala konferencyjna „Pod Kruki” to jest właśnie owoc tego czasu. Niemcy zbudowali ją w związku z potrzebą posiadania sali konferencyjnej na spotkania partyjne. W latach 90. sala „Pod Kruki” była już praktycznie nieużywana ze względu na stan techniczny, choć wcześniej „zagrała” m.in. w filmie Wodzirej, mieściła się tu też znana szkoła tańca.

I od razu dodam, że dokonany przez nas remont był egzemplifikacją naszej misji, przykładem adaptacji budynku i wprowadzenia współczesnych rozwiązań w substancję zabytkową przy pełnym szacunku do tego, co tutaj zastaliśmy, dla wszystkich warstw tego dziedzictwa. Ważna jest dla nas świadomość dziedziczenia i związane z nią poczucie odpowiedzialności za to, co nam pozostawiła przeszłość.

Czy wystawa o kłopotliwym dziedzictwie w Krakowie przyniesie jakieś zaskoczenia?
Spojrzymy na miasto w okresie okupacji przez pryzmat architektury i urbanistyki. Postawimy pytania o to, czym jest substancja pozostawiona przez III Rzeszę w Krakowie, jaki mamy do niej stosunek i co dzisiaj to dziedzictwo oznacza. Z jednej strony poszerzamy wiedzę o tym, jak wiele Niemcy pozostawili w Krakowie – z czego na co dzień nie zdajemy sobie sprawy i z czego nadal korzystamy – a z drugiej przypominamy, że ta infrastruktura jest często wynikiem niewolniczej pracy więźniów i robotników przymusowych. Opowiemy również o planach nigdy niezrealizowanych, jak choćby o projekcie przebudowy Dębnik autorstwa Huberta Rittera – skądinąd świetnego architekta i urbanisty – zakładającym powstanie całej dzielnicy rządowej naprzeciwko Wawelu. Z pewnych strategicznych decyzji Niemców już się zresztą nie wycofaliśmy, jak choćby z tej o znaczącym rozszerzeniu granic Krakowa… Pilnujemy jednak, by wystawa ważyła proporcje, pamiętamy, że to był najtragiczniejszy czas w historii Polski. Jeśli jednak uznajemy coś za „dziedzictwo kłopotliwe”, to nie przestaje być ono dziedzictwem, przedmiotem badań czy refleksji.


Hubert Ritter, Generalny Plan Przebudowy dla Krakowa, 1941 © Architekturmuseum der Technischen Universität München, Nachlass Hubert Ritter, sygn. FS/Regal/Ritter,Hubert,K29, rit_hu – 1–1

A co jeszcze ciekawego Międzynarodowe Centrum Kultury szykuje dla nas na 2022 rok?
O wielu planach nie mogę jeszcze mówić, ponieważ rozmowy trwają. Mamy nadzieję na pokazanie twórczości najwybitniejszego gruzińskiego artysty Nika Pirosmaniego oraz niezwykle ciekawej polsko-romskiej twórczyni Małgorzaty Mirgi-Tas. Pracujemy nad wystawą pokazującą szkołę amsterdamską, czyli pewien fenomen architektoniczny równoległy do Bauhausu, bardzo istotny zwłaszcza w myśleniu o budownictwie społecznym. Pamiętajmy, że w 2022 roku mija pięćdziesięciolecie uchwalenia konwencji UNESCO – poświęcimy jej w czerwcu dużą konferencję wspólnie z ICOMOS, by porozmawiać o jej wpływie na systemy ochrony zabytków w Europie. Także o tym, co wpis na listę UNESCO daje i jak wpłynął na nasze postrzeganie dziedzictwa kulturowego. Na pewno będziemy rozwijać te działania, które uczyniły Międzynarodowe Centrum Kultury ważną instytucją na mapie Krakowa, Polski i Europy Środkowej, z myślą o budowaniu i ułatwianiu porozumienia, przekonywaniu naszej publiczności do „poznawania innego”.

Tekst został opublikowany w kwartalniku „Kraków Culture” 4/2021.

 

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<