Patrz w górę!

27 października 2021

Aga Kozak – dziennikarka, coacherka, edukatorka seksualna, nauczycielka dobrego życia i medytacji. Szefowa Festiwalu Kręgi i współautorka podcastu „Sharing is caring”.

Do Krakowa z powrotem przeprowadziłam się po 10 latach w najdziwniejszym momencie: w środku pandemii. Na warszawskie pytania „dlaczego” miałam trzy odpowiedzi: po pierwsze dlatego, że tęskniłam za miastem, w którym kroki na bruku i dzwony kościołów wyznaczają mi powolny rytm dnia. Po drugie, tęskniłam do znajomych sprzed lat, którzy przez ten czas stali się po prostu najlepszymi przyjaciółmi i czasu mieli jakoś więcej niż ci warszawscy. Po trzecie, bo podczas pandemicznych lockdownów, kiedy turystów wymiotło z miast, odsłoniły się one bezwstydnie i pokazały to, co dotąd przykryte zbyt obfitymi kolejkami osób z różnych stron świata było dla mnie i innych mieszkańców niedostępne. Coś, do czego w zwykłych warunkach musiałabym się dopychać, co ciągle by mi ktoś zasłaniał lub do czego musiałabym się dobierać o świcie, wstając przed tłumem.

Pandemiczny Kraków z pustym Rynkiem – dla wielu przerażający – dla mnie był więc rozkoszą. Moje łapczywe spojrzenia można porównać do tych z czasów, kiedy jeszcze jako uczennica przyjeżdżałam marzyć, by tu studiować i mieszkać, w pełnym zachwycie oglądając budynki, parki, kościoły, muzea. Pamiętam, zaglądałam na każde podwórko, podziwiałam klamki i odrzwia, szukałam miejsc po mezuzach. Kiedy marzenia się spełniły, Kraków stał się codziennością i choć pierwsze „dorosłe” miasto wrastało w moją mentalną tkankę, przestałam patrzeć na nie z taką admiracją: dostrzegałam brud kamienic, wkurzały mnie remonty prowadzone bez szacunku, wiecznie było mi zimno w (jeszcze wtedy) niedogrzanych mieszkaniach. Brakowało mi też cierpliwości do książek historycznych i przewodników po mieście, które jakoś wtedy – gdy zachłystywałam się postmodernistami – nie wydawały się sexy.

Pandemicznie chodziłam jednak po mieście zaopatrzona w wiedzę z przedziwnego lapidarium, które informacje o obnażonych nagle budynkach krakowskich prezentuje w supersmakowitej formie. Nie książki Michała Rożka, klasykę przewodników po Krakowie, które każdą kamienicę omawiają w najdrobniejszym szczególe, lecz małe perełki sensacji: serię kryminałów o niejakiej Szczupaczyńskiej, krakowskiej mieszczce-detektywce zamieszkałej przy Świętego Jana, autorstwa Maryli Szymiczkowej (za pseudonimem kryją się poeta Jacek Dehnel i jego mąż, krakowianin i prawnik Piotr Tarczyński). Wiadomości na temat niegdysiejszego miasta: opisy handlu ludźmi, trasy tramwajów (także tego, który jeździł wokół Rynku), krakowskie „wenecje”, Wisła płynąca przez Dietla, historia kamienicy egipskiej czy przytułku Świętego Brata Alberta, ubrane w skrzącą się humorem i erudycją narrację dodatkowo rozbudziły mój apetyt na miasto i na to, żeby stać się w nim – niejako – turystką.

W Pokusie przebaczenia, najnowszej powieści Amerykanki Donny Leon, autorki wspaniałych kryminałów o Wenecji aż kipiących historyczną wiedzą i zachwytem nad miastem (ale też krytyką polityki turystycznej władz Serenissimy), która za pieniądze z bestsellerowych książek zakupiła na spółkę ze swoją partnerką orkiestrę barokową, znalazłam ten znajomy motyw.

Komisarz Claudia Griffoni pracuje w weneckiej policji, ale pochodzi z Neapolu. Patrząc na fasadę bazyliki San Marco mówi: „Kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Wenecji, miałam siedemnaście, może osiemnaście lat… to była szkolna wycieczka. Przez godzinę stałam tu i obracałam się, żeby to wszystko zobaczyć. Nie mogłam się napatrzeć: biblioteka, kolumny, bazylika, dzwonnica. A teraz bywają dni, kiedy przechodzę tędy, nie zwracając na to specjalnej uwagi. […] Moja gospodyni jest emerytką […] i całymi dniami spaceruje z mężem po mieście. […] Twierdzi, że każdego dnia odkrywają coś nowego”. Komisarz Brunetti, rodowity wenecjanin, pyta, czy korzystają z przewodnika. „Nie. Zadałam jej to pytanie. Odparła, że po prostu ma oczy szeroko otwarte. I powiedziała, że zawsze patrzy w górę”.

To bezcenna rada. Podczas moich wędrówek ze znajomymi przekonałam się, że niewielu z nich patrzy w górę.

Wznosząc oczy, mamy szansę dojrzeć coś nowego.

Także w Krakowie.

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<