Czyżby miłość?

12 lipca 2021

Patrzę na siebie i sama nie wierzę: czyżbym naprawdę dzieliła ten zachwyt z chłopakami z Myslovitz i z Placu Broni oraz z Carlosem Fuentesem, który powiedział kiedyś we „Wprost”, że Kraków to najpiękniejsze miasto na świecie? Jedna część mojej osobowości robi właśnie lekki facepalm, jednak druga po cichu podśpiewuje słowami Osieckiej Marylę (nie zważając na kolejny facepalm): „Trzeba mi wielkiej psoty, / trzeba mi psoty, hej... / Na wszystkie moje tęsknoty, / ochoty duszy mej. / Wielkich wypraw pod Kraków, / długich rozmów rodaków, / wysokonogich lasów / i bardzo dużo czasu”. Ze względu na te potrzebne mojej duszy psoty, na ten czas w stolicy Małopolski płynący bardziej slow, na ten zachwyt, w który to miasto mnie wprawia po dwóch dekadach naszego romansu (a może jednak miłości?), przeprowadziłam się po dziesięciu latach w Warszawie z powrotem do Krakowa.

Miałam tu być nomadycznie na chwilę, do maja, tymczasem nadchodzi lipiec i nigdzie się nie wybieram. Czekam na sierpień, kiedy w skwarze coraz bardziej złotego słońca Kraków wygląda najpiękniej…

Na tropie Krakowa

Kraków

Chodzę po mieście i się zachwycam, kręci mnie tu wszystko na nowo. Głównie budynki, które – niezasłonięte przez rzeki turystów – są nagle jakby bardziej widoczne. Może to też dlatego, że chodzę po Krakowie wiedziona przez perfekcyjną wakacyjną lekturę (którą pochłaniać należy w jednym z wakacyjnych ogródków lub pod drzewem ze szklanką kompotu czy kieliszkiem nalewki): serię kryminałów Maryli Szymiczkowej, w których mieszczka krakowska z przełomu XIX i XX wieku, niejaka Szczupaczyńska (po krakowsku oszczędna i moralna), rozwikłuje tajemnice morderstw. A przy okazji oprowadza nas – a właściwie robią to prawdziwi autorzy serii: pisarz Jacek Dehnel i jego życiowy partner, tłumacz, historyk, amerykanista i krakus Piotr Tarczyński – po mieście. Historie poszczególnych kamienic, dawny bieg Wisły i Rudawy niegdyś płynących dzisiejszymi ulicami Dietla i Retoryka, a do tego plotki i ploteczki o słynnych krakowianach; barwne i żywe regionalizmy, wspaniale opisane zwyczaje – to wszystko sprawia, że aktualny Kraków zyskuje zupełnie inny wymiar. Historia staje się żywą sensacją, ekscytuje na nowo, rozkochuje w starych murach, zachęca do domorosłych śledztw i zaglądania na podwórka – i to nie tylko Domu Egipskiego.

Maryla Szymiczkowa (Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński) | „Śledztwa profesorowej Szczupaczyńskiej”, Znak literanova

Okładka

Twarze, miraże

Krakowskie budynki będą na miejscu – miejmy nadzieję – jeszcze przez stulecia. Może polecę wam od serca coś, co zobaczyć można w Krakowie tylko tego lata? Nie byłabym sobą, gdybym nie rekomendowała czegoś ze współprowadzonego przeze mnie niegdyś Miesiąca Fotografii. Jedną z wystaw – moją ukochaną! – można zobaczyć w Muzeum Manggha do 5 września. Już sam tytuł Tomasz Machciński. Tysiące twarzy, setki miraży (oczywiście cytat z Kory) sugeruje, że to dzieło raczej campowe, ironiczne, wielowymiarowe. Każdy, kto zderzy się ze zdjęciami Machcińskiego, przeciera najpierw oczy ze zdumienia, później – kiedy poznaje historię jego opus magnum – doznaje jeszcze większego odlotu. Tomasz Machciński nie jest bowiem nowojorczykiem, warszawską czy krakowską bohemą, zaginionym bratem Kantora – choć jest być może jakąś inkarnacją Andy’ego Warhola. Mieszka w Kaliszu i nieprzerwanie od 1966 roku w jakimś dziwacznym performansie portretuje samego siebie w kalejdoskopowej odsłonie: wielości stylów, afiliacji etnicznych, rasowych, seksualnych. Sala w Mandze wypełniona jest jego autoportretami i specyficznym dragiem: wykorzystując niedoskonałości starzejącego się ciała, artysta wciela się w rozmaite postacie: od bezdomnych szaleńców, poprzez starych wiarusów, królów jak z szopki, dzikich jak z Malinowskiego, po niezwykłą liczbę postaci kobiecych, których typologię – mając do dyspozycji kupione w second-handach ciuchy i tanie kosmetyki – buduje lepiej od jednej z najlepiej sprzedających się na świecie fotografek, Cindy Sherman.

28.05–5.09.2021 | Muzeum Manggha

Uczta na Wawelu

16 lipca czeka nas (bo ja się wybieram!) niezwykłe wydarzenie: uczta na Wawelu, przygotowana jako wydarzenie towarzyszące zapierającej dech w piersiach (i tak, wiem, że to dziwne, że piszę to o dywanach, ale uwierzcie) wystawy Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921. Trzej szefowie kuchni (Marcin Sołtys, Janusz Myjak, Łukasz Cichy) i jedna sommelierka (Anna Bocheńska) przeanalizowali rachunki kuchni wawelskiej z czasów Zygmunta Augusta (kiedy arrasy zostały zawieszone z okazji kolejnego ślubu króla bezskutecznie walczącego o dziedzica) i przygotowują swoją interpretację dań z ówczesnych składników. Potrawy zostaną podane w cudownym entourage’u, a towarzyszyć im będą jak zwykle zajmujące opowieści Bartka Kieżuna – antropologa i autora książek kulinarnych.

16.07.2021 | Renesansowa uczta na Zamku Królewskim na Wawelu, wydarzenie towarzyszące wystawie Wszystkie arrasy króla...

Udostępnij

Kraków Travel
Kids in Kraków
Zamknij Nasz strona korzysta z plików cookies w celach statystycznych, marketingowych i promocyjnych. Możesz wyłączyć tą opcję w ustawieniach prywatności swojej przeglądarki.
<